Mokra wycieczka |
Wpisa³: Admin | ||
29.05.2008. | ||
Pewnego dnia, a dokÅ‚adnie 19 maja 2008 r. klasy trzecie naszego Gimnazjum pojechaÅ‚y na wycieczkÄ™. Wszyscy z ogromnymi torbami, w których z pewnoÅ›ciÄ… moglibyÅ›my zmieÅ›cić niejeden karton bezużytecznych rzeczy, czekali na naszym boisku szkolnym, niecierpliwie oczekujÄ…c autobusu wraz z naszymi opiekunkami: p. IwonÄ… MikoÅ‚ajewicz, p. AnnÄ… Jersz oraz p. MarzenÄ… Bartyzel. Ponieważ byÅ‚o baaaaardzo wczeÅ›nie( wyjazd zaplanowano na 5.00), nie byÅ‚o wÄ…tpliwoÅ›ci, że każdy bÄ™dzie miaÅ‚ zamiar spać. W koÅ„cu przyjechaÅ‚ nasz autokar. Pojazd okazaÅ‚ siÄ™ miniautobusem, w którym wszyscy siÄ™ zdoÅ‚ali pomieÅ›cić. Z radosnymi wiÄ™c uÅ›miechami ruszyliÅ›my w drogÄ™. Tak jak byÅ‚o to powiedziane wczeÅ›niej, wszyscy (no, może prawie wszyscy...) spali. OczywiÅ›cie na swoim „jaÅ›kach”, bez których nie wytrzymalibyÅ›my pewnie ani jednej sekundy. Jak siÄ™ potem okazaÅ‚o, nawet pogoda byÅ‚a przeciwko nam. Można by rzec, że sÅ‚oÅ„ce siÄ™ na nas obraziÅ‚o i postanowiÅ‚o, że odpokutujemy to w deszczu. No i fakt, caÅ‚y dzieÅ„ padaÅ‚o.
Naszym, jak siÄ™ okazaÅ‚o, pierwszym przystankiem, na którym mogliÅ›my rozprostować nogi, byÅ‚ OÅ›wiÄ™cim. Zanim jednak mogliÅ›my iść zwiedzać, do naszego autobusu przyszedÅ‚ jakiÅ› pan i prosiÅ‚ o pomoc, bo mu samochód "nie chodziÅ‚”. Nasi dwaj silni koledzy( Radek K. i Jakub G.) poszli pomóc biednemu mężczy¼nie w tej jakże smutnej sytuacji. Potem mogliÅ›my iść do muzeum. DostaliÅ›my tam sÅ‚uchawki z takim dziwnym czymÅ›, którym okazaÅ‚ siÄ™ system nagÅ‚aÅ›niajÄ…cy. I wtedy ruszyliÅ›my w trasÄ™. Nasza pani przewodnik okazaÅ‚a siÄ™ być bardzo miÅ‚Ä… paniÄ…. OprowadzaÅ‚a nas po Muzeum Auschwitz, a kiedy dochodziliÅ›my do baraków, opowiadaÅ‚a, jakie to straszne wydarzenia siÄ™ tam dziaÅ‚y. WidzieliÅ›my różne rzeczy- te straszne i mniej straszne. Stare naczynia, ubrania, okulary, buty maÅ‚ych dzieci i dorosÅ‚ych, wÅ‚osy... Chyba nikt z nas nie czuÅ‚ siÄ™ tam dobrze i pewnie, co niektórzy w duchu cieszyli siÄ™, kiedy jechaliÅ›my do pobliskiego Birkenau. Tam rozstaliÅ›my siÄ™ z naszÄ… paniÄ… przewodnik i ruszyliÅ›my w stronÄ™ „MaÅ‚ej Ojczyzny” Jana PawÅ‚a II – Wadowic. A na miejscu? MogliÅ›my robić zdjÄ™cia koÅ›cioÅ‚a i krzesÅ‚a, na którym On siedziaÅ‚. RobiliÅ›my również zdjÄ™cia pomnikowi, który przedstawiaÅ‚ naszego Papieża Polaka. PoszliÅ›my również w stronÄ™ domu papieskiego, który mieliÅ›my wtedy zwiedzać, jednak okazaÅ‚o siÄ™, że w poniedziaÅ‚ki muzeum jest nieczynne. WiÄ™c cóż tu robić? Niewielu chciaÅ‚o iść na kremówki, wiÄ™c my, mÅ‚odzież, którzy zostaliÅ›my wsparci przez nasze dwie opiekunki, przegÅ‚osowaliÅ›my naszych kolegów i nie poszliÅ›my spróbować smakoÅ‚yków, lecz od razu "zapakowaliÅ›my siÄ™" do autobusu. I zaczęła siÄ™ podróż do naszego oÅ›rodka, znajdujÄ…cego siÄ™ w BiaÅ‚ym Dunajcu ( nie wiem jak Wam, ale mi siÄ™ ta nazwa podoba). Podczas podróży, nie obeszÅ‚o siÄ™ bez wspomnieÅ„ minionych lat. WspominaliÅ›my, jak to byÅ‚o fajnie w naszym kochanym Gimnazjum i jak przykro bÄ™dzie nam z niego wychodzić (tyle lat wspomnieÅ„!). ByÅ‚ już wieczór, kiedy w koÅ„cu znale¼liÅ›my siÄ™ w oÅ›rodku. ZjedliÅ›my obiado-kolacjÄ™ i zostaliÅ›my przydzieleni do naszych pokoi. Już po kilku minutach odbyÅ‚y siÄ™ pierwsze „wycieczki”, do naszych znajomych, którzy spali w innych pokojach, wiÄ™c cóż powiedzieć – noc zapowiadaÅ‚a siÄ™ naprawdÄ™ niezwykle. NastÄ™pnego dnia czekaÅ‚a na nas niemiÅ‚a niespodzianka- a mianowicie znowu padaÅ‚o. Po Å›niadaniu mieliÅ›my ruszyć w drogÄ™ nad Morskie Oko, wiÄ™c wszyscy bardzo ciepÅ‚o siÄ™ ubrali (swetry w dÅ‚oÅ„!). Niestety, na miejscu dowiedzieliÅ›my siÄ™, że nie ma dla nas przewodnika i pojechaliÅ›my do Zakopanego. Tam, weszliÅ›my na skoczniÄ™ narciarskÄ… i mogliÅ›my stanąć na podium, na którym stawaÅ‚ sam Adam MaÅ‚ysz. WeszliÅ›my bowiem na WielkÄ… KrokwiÄ™ (no, może niezupeÅ‚nie...), gdzie udaliÅ›my siÄ™ prawie na sam szczyt skoczni( chociaż prawdÄ™ mówiÄ…c, doszliÅ›my tylko do „trybun”). Z pewnoÅ›ciÄ… wielu przyzna mi racjÄ™, że lepiej siÄ™ z niej schodziÅ‚o, niż wchodziÅ‚o. Po zrobieniu drobnych zakupów z upominkami, udaliÅ›my siÄ™ na GubałówkÄ™ oraz na Krupówki. Ile tam można byÅ‚o kupić rzeczy! Poduszki, misie, lizaki, bransoletki, korale... Najrozmaitsze rzeczy. NastÄ™pnie, poszliÅ›my na kolejkÄ™ linowÄ…, którÄ… mieliÅ›my dojechać na szczyt Gubałówki (niestety, nic nie daÅ‚o siÄ™ zobaczyć- mgÅ‚a byÅ‚a bardzo gÄ™sta), skÄ…d po jakimÅ› czasie pojechaliÅ›my do oÅ›rodka. Tam, na miejscu, urzÄ…dziliÅ›my coÅ› podobnego do ogniska, tyle, że w kominku:) (no tak, ja to doskonale potrafiÄ™ tÅ‚umaczyć). GraliÅ›my w zgadywanki typu „Kto kim jest?” itp. Niektórzy nawet zaczÄ™li taÅ„czyć, co nie stanowiÅ‚o dla nas problemu, ponieważ już w szkole zostaliÅ›my nauczeni kilku kroków. Tej ostatniej nocy dÅ‚ugo nie spaliÅ›my (a przynajmniej jakaÅ› część wycieczkowiczów), lecz i tak odbyÅ‚o siÄ™ bez tradycyjnej „zielonej nocy” (czytaj –bez smarowania siÄ™ pastÄ… do zÄ™bów, a zresztÄ…, nauczycielki nam przeszkodziÅ‚y). W dniu naszego wyjazdu również padaÅ‚o. Widać Å‚adna pogoda nie byÅ‚a nam pisana. Najpierw pojechaliÅ›my do Wieliczki, gdzie mieliÅ›my zwiedzić sÅ‚ynnÄ… kopalniÄ™ soli. Nasza pani przewodnik byÅ‚a bardzo wyrozumiaÅ‚Ä… kobietÄ…, wiÄ™c nie byÅ‚o problemu z powolnym maszerowaniem po tych krÄ™tych korytarzach. OpowiedziaÅ‚a nam legendÄ™ zwiÄ…zanÄ… z pierÅ›cieniem ÅšwiÄ™tej Kingi oraz o tym, jak powstawaÅ‚y poszczególne krypty. Rze¼by solne okazaÅ‚y siÄ™ piÄ™knymi podobiznami ówczesnych ludzi, a w solance mogliÅ›my zobaczyć mnóstwo grosików rzuconych ot tak, dla szczęścia w przyszÅ‚oÅ›ci:) Po wyjechaniu na powierzchniÄ™ ( tak, tak! wyjechaniu- 9 osób w jednej windzie), mieliÅ›my jeszcze czas na zaÅ‚atwienie swoich potrzeb fizjologicznych i pojechaliÅ›my zdobywać zabytkowy Kraków. Z krakowskich BÅ‚oni (akurat tak siÄ™ zÅ‚ożyÅ‚o, że wysiedliÅ›my obok BÅ‚oni) ruszyliÅ›my piechotÄ… prosto na Wawel. Po dotarciu na miejsce zrobiliÅ›my kilka pamiÄ…tkowych fotek i poszliÅ›my pod okno papieskie. Tam, na pobliskim murku, paliÅ‚o siÄ™ kilka zniczy... I ruszyliÅ›my na Rynek, do koÅ›cioÅ‚a Mariackiego i Sukiennic. ByÅ‚a tam mnóstwo ludzi, wiÄ™c nic dziwnego, że nieco trudno byÅ‚o siÄ™ odnale¼ć w tym tÅ‚umie. W KoÅ›ciele Mariackim mogliÅ›my podziwiać oÅ‚tarz samego Wita Stwosza (niestety, tylko z daleka), a w Sukiennicach aż roiÅ‚o siÄ™ od budek z biżuteriÄ… i maÅ‚ymi smokami wawelskimi! Po obiedzie, udaliÅ›my siÄ™ w drogÄ™ powrotnÄ… do domu ( wróciliÅ›my dopiero o 1.00 w nocy). Cali i zdrowi, po dÅ‚ugiej podróży wysiedliÅ›my w Siedlcu, gdzie czekali już na nas szczęśliwi (oj i to jak bardzo!) rodzice. I w taki oto sposób zostaÅ‚a zakoÅ„czona pierwsza i ostatnia wycieczka w ciÄ…gu trzech lat pobytu w naszym wspaniaÅ‚ym Gimnazjum. Marta Wojciechowska (klasa 3b) |
||
Zmieniony ( 03.06.2008. ) |