Start arrow Turystyka arrow Wycieczka Kotlina Jeleniogórska - Czechy
Wycieczka Kotlina Jeleniogórska - Czechy PDF Drukuj Email
Wpisa³: Admin   
21.06.2006.

PIÄ„TEK, 16. 06. 2006 r.

Wszystko musiaÅ‚o siÄ™ zacząć od szkoÅ‚y – bowiem to przed niÄ… we wczesnych godzinach rannych zebraÅ‚y siÄ™ klasy drugie, by razem wyjechać na wycieczkÄ™ w KotlinÄ™ JeleniogórskÄ… oraz Czechy.

Niewyspani wtargaliÅ›my do wehikuÅ‚u nasze toboÅ‚ki, a sami wpadliÅ›my prÄ™dko do autobusu, by zająć najlepsze miejsca. Najbardziej pożądane przez uczniów sÄ… tyÅ‚y pojazdu, wiÄ™c te zajÄ™li chÅ‚opcy z II a. Podróż byÅ‚a krótka, toteż mieliÅ›my tylko jeden przystanek. Wreszcie dotarliÅ›my do pierwszego punktu naszej wycieczki – do Chojnika.

I nagle niektórzy stwierdzili: „O! A ja mam japonki, a to siÄ™ wchodzi na górkÄ™!”. Tak wiÄ™c nastÄ…piÅ‚o wyciÄ…ganie bagaży i szukanie butów odpowiednich na chodzenie po górach. Gdy już każdy byÅ‚ przygotowany do wÄ™drówki, ruszyliÅ›my w celu podbicia Chojnika podzieleni na grupy. Choć zamek ten wzniesiony jest na wysokoÅ›ci 627 m. n. p .m (niezbyt wysoko), to jednak narzekaliÅ›my, sapiÄ…c: „DÅ‚ugo jeszczeeee…?”.

Po morderczej wÄ™drówce zdobyliÅ›my zamek Chojnik, weszliÅ›my do Å›rodka i na dziedziÅ„cu wysÅ‚uchaliÅ›my historii tej twierdzy. ZaciekawiÅ‚a nas opowieść o Kunegundzie, która koÅ„czÄ…c swe nieszczęśliwie życie, rzuciÅ‚a siÄ™ w czarnÄ… otchÅ‚aÅ„. W Chojniku mogliÅ›my strzelać z Å‚uku, udawać przywiÄ…zanego do prÄ™gierza na dziedziÅ„cu. WeszliÅ›my także na wieżę (oj…byÅ‚o tych schodów), gdzie zachwyciliÅ›my siÄ™ przepiÄ™knÄ… panoramÄ… okolicy.

 


W drodze na Chojnik

Na szczycie

Widok z wieży zamkowej

Pod pręgierzem

pamiątkowe zdjęcie

W drodze do Przesieki

Przy wodospadzie Podgórnej

Niektórych poniosły emocje

Skalne Miasto

Skalne Miasto

Skalne Miasto

Skalne Miasto

Przed podróżą do ZOO Safari

ZOO Safari

Radość po zwycięskim biegu

A po biegu były lody

Rozpoczynamy wędrówkę w Karkonosze

W drodze do Samotni

W drodze do Samotni

Åšpiewamy dla niemieckiej telewizji

Chwila zadumy

Żegnamy Samotnię

Pod Śnieżką

Na Śnieżce

Zejście do Karpacza

 


Niektórzy myÅ›leli, że zejdziemy z Chojnika, wsiÄ…dziemy do autobusu i pojedziemy do oÅ›rodka, gdzie dalej leniuchowalibyÅ›my, leżąc do góry brzuchem. Jednak wcale tak siÄ™ nie staÅ‚o! Do „Mimozy” (tak siÄ™ zwaÅ‚ nasz oÅ›rodek) dotarliÅ›my pieszo, zwiedzajÄ…c okolice Przesieki. Przy okazji „zahaczyliÅ›my” o strumyk, a że już byliÅ›my kompletnie wymÄ™czeni, to każdy pragnÄ…Å‚ tylko tego, żeby zrzucić z siebie pachnÄ…ce skarpetki, adidasy itp. i wskoczyć do górskiego potoku.

W koÅ„cu jednak „dokulaliÅ›my” siÄ™ do „Mimozy” - nadszedÅ‚ upragniony czas odpoczynku. WypakowaliÅ›my siÄ™ i zwiedziliÅ›my wzajemnie nasze pokoje. Po poÅ‚udniu natomiast poszliÅ›my nad wodospad, a tam podekscytowani straciliÅ›my zupeÅ‚nie gÅ‚owÄ™ i jak dzieci bawiliÅ›my siÄ™ w wodzie. Nie byÅ‚o tam suchej osoby, co wiÄ™cej Izunia oraz Martusia przeprowadziÅ‚y wojnÄ™ i zostaÅ‚y z nich dwie mokre kaczki, natomiast Adrian miaÅ‚ jeszcze lepiej – wpadÅ‚ do jakiegoÅ› bagna i mimowolnie wróciÅ‚ do strumyka umyć siÄ™.

Niestety nie udaÅ‚o nam siÄ™ zorganizować wieczorem dyskoteki, pomimo nawet najszczerszych chÄ™ci wÅ‚aÅ›cicielki „Mimozy” (jakże przemiÅ‚ej ;) ), zamiast tego, rozmawialiÅ›my w swych pokojach i zapychaliÅ›my siÄ™ chipsami, co byÅ‚o tÄ™pione przez nauczycieli dyżurujÄ…cych. Och, jakże tÄ™pione! W spokoju nie mogÅ‚am lunatykować!

ZasnÄ™liÅ›my…w koÅ„cu.

SOBOTA, 17. 06. 2006 r.

WstaliÅ›my wczeÅ›nie rano, by wsiąść do kolejnego pojazdu. Tym razem byÅ‚ to wiÄ™kszy autobus, który miaÅ‚ nas zawie¼ć do Czech, w dodatku gratis – z przewodnikiem w Å›rodku! Przewodnik byÅ‚ bardzo Å›mieszny i do samych Czech wciąż o czymÅ› mówiÅ‚ – zapewne o jakichÅ› ciekawych rzeczach zwiÄ…zanych z mijanymi przez nas miejscowoÅ›ciami. Legalnie przekroczyliÅ›my granicÄ™, pokazujÄ…c nasze legitymacje, gdzie przyklejone byÅ‚y zdjÄ™cia z naszymi szeÅ›cioletnimi, pulchniutkimi twarzyczkami ( no…nie w każdym przypadku). I byliÅ›my w Czechach – przykleiliÅ›my siÄ™ do szyb, gdy już wymieniliÅ›my zÅ‚otówki na korony, wyszukujÄ…c zapewne jakichÅ› czeskich sklepów monopolowych.

W Czechach najpierw zwiedziliÅ›my skalne miasto. ZachwyciÅ‚y nas tam wymyÅ›lne ksztaÅ‚ty skaÅ‚, przypominajÄ…ce nam rzeczy, które dobrze znamy z codziennego życia. SpotkaliÅ›my: kamiennego Indianina, poukÅ‚adane książki, dzbanek Karkonosza, prawdziwka, maÅ‚ego oraz dużego wieloryba zobaczyliÅ›my także wspaniaÅ‚Ä… skaÅ‚Ä™ nazwanÄ… „Kochankowie”, przedstawiajÄ…cÄ… dwie postacie stojÄ…ce naprzeciwko siebie. PiÄ™kny byÅ‚ także wodospad pÅ‚ynÄ…cy wewnÄ…trz skaÅ‚ oraz jezioro o cudownym kolorze wody – naprawdÄ™ cudowny widok.

Ze skalnego miasta pojechaliÅ›my do ZOO Safari – a tam to już byÅ‚o istne szaleÅ„stwo. Najpierw pojechaliÅ›my specjalnym autobusem po wytyczonym szlaku, sÅ‚uchaliÅ›my czeskiego przewodnika, który wprawiaÅ‚ nas w dobry humor, gdy sÅ‚yszeliÅ›my „Do prawa antyjopki, do lewa samiciek i samićka” Gdy wysiedliÅ›my z pojazdu umaszczonego w jeden ze wzorków zwierzÄ…t safari (zebra, żyrafahttp://www.gimnazjum.siedlec.pl) mogliÅ›my już indywidualnie zwiedzać w ZOO, to, co sami chcieliÅ›my. MieliÅ›my okazje zobaczyć przeróżne zwierzÄ™ta. ZOO podzielone jest na poszczególne Å›wiaty zwierzÄ…t. UÅ›mialiÅ›my siÄ™ przy pewnej maÅ‚pie, która wypluwaÅ‚a, formowaÅ‚a i znów braÅ‚a w usta coÅ›, co wyglÄ…daÅ‚o jakby byÅ‚o czymÅ› wydalonym przez owÄ… maÅ‚pÄ™. Cudowny byÅ‚ wodny Å›wiat – olbrzymie węże, kolorowe i ogromne ryby, przedziwne żółwie wywoÅ‚ywaÅ‚y nasz okrzyki, brzmiÄ…ce mniej wiÄ™cej tak: „Oooooo….”. Mnie osobiÅ›cie urzekÅ‚ Å›wiat ptaków – wchodziÅ‚o siÄ™ miÄ™dzy innymi do pewnego pomieszczenia, gdzie byÅ‚y tropikalne drzewa, wodospad, powietrze strasznie wilgotne, a nad nami lataÅ‚y różne pstrokate ptaki. ZwierzÄ…t byÅ‚o tyle, tak piÄ™kne i dziwne, tak wielkie znane i nieznane, że po prostu siÄ™ nie chce wymieniać ( zresztÄ…, gdybym znaÅ‚a nazwyhttp://www.gimnazjum.siedlec.pl.), w każdym razie – to byÅ‚o coÅ›.

I znów jazda, przed przejściem granicznym kupiliśmy w Czechach to, co wydawało nam się tańsze, ku naszemu cichemu niezadowoleniu, opiekunowie nie pozwolili nam zaopatrywać się w napoje alkoholowe, a szkoda, bo i tę noc bylibyśmy głośno.

WróciliÅ›my do Przesieki. Pod wieczór kto chciaÅ‚ mógÅ‚ zabawić siÄ™ w nietypowe podchody. PodzieliliÅ›my siÄ™ na dwie grupy – jedna grupa miaÅ‚a dojść do pewnego wodospadu drogami, nie mogÄ…c iść na skróty, druga grupa musiaÅ‚a najpierw znale¼ć solidny most na strumyku, nie mogÄ…c dotknąć wody, potem dotrzeć do tego samego wodospadu. Wszyscy musieliÅ›my szukać drogi, pytajÄ…c siÄ™ ludzi. ByÅ‚o to okropnie mÄ™czÄ…ce, ponieważ biegliÅ›my, a tam wciąż byÅ‚y jakieÅ› wzniesienia, jednak wola wygranej byÅ‚a bardzo silna – każda drużyna chciaÅ‚a być pierwsza na moÅ›cie. ZwyciężyÅ‚a druga drużyna. Och, jaka to byÅ‚a radość, gdy wreszcie ujrzeliÅ›my naszÄ… metÄ™  ucieszyliÅ›my siÄ™ jeszcze bardziej, nie widzÄ…c drugiej grupy. Tak wiÄ™c wygraliÅ›my,ale gdzie sÄ… ci drudzy? OkazaÅ‚o siÄ™, że (hahaha – jakie to Å›mieszne) pierwsza grupa dotarÅ‚a na most, lecz nie ten. Najbardziej byÅ‚a dotkniÄ™ta Estera (czyt. Mrówa), która już myÅ›laÅ‚a, że sÄ… tymi „number one”, a tu taki maÅ‚y peszek. Wszyscy poszliÅ›my potem na lody.

Å»eby uÅ›pić czujność nauczycieli, wieczorem zachowaliÅ›my siÄ™ przykÅ‚adnie, jedynie krótka zabawa w „ButelkÄ™”, za to…co potem siÄ™ dziaÅ‚o…

NIEDZIELA 18. 06. 2006 r.

W niedzielę wchodziliśmy na Śnieżkę. I w zasadzie na tym można by zakończyć. Jednak było kilka ciekawszych epizodów w tej ośmiogodzinnej wędrówce.

Już podczas wspinania siÄ™ na ÅšnieżkÄ™, Martusia zapoznaÅ‚a siÄ™ z ekipÄ… niemieckiej stacji mdr, pytajÄ…c siÄ™ „Ile kosztuje kamera?”, po niemiecku, rzecz jasna. :D. Zabawnie siÄ™ nam z nimi rozmawiaÅ‚o, potem nakÅ‚oniÅ‚am dziennikarzy, że może nagraliby nasze piÄ™kne gÅ‚osiki, bo znamy pewnÄ… niemieckÄ… piosenkÄ™. No i tak siÄ™ staÅ‚o, że zaÅ›piewaliÅ›my. Niestety zgubiÅ‚am gdzieÅ› kartkÄ™, na której napisali mi , kiedy emitowany bÄ™dzie program.

WokoÅ‚o schroniska „Samotnia” byÅ‚o przecudownie: staw i to wszystko w takiej dolinie – widok zapierajÄ…cy dech w piersiach. U podnóża Åšnieżki każdy zdecydowaÅ‚ siÄ™, czy chce zdobywać szczyt, czy zostać z paniÄ… ZosiÄ… na wzglÄ™dnym dole, można byÅ‚o zrobić krok i przekroczyć granicÄ™, wchodzÄ…c do Republiki Czeskiej. Podbijanie samej Åšnieżki byÅ‚o już bardzo ciężkie, ale daliÅ›my radÄ™, wlokÄ…c siÄ™, trzymajÄ…c siÄ™ Å‚aÅ„cuchów. Åšnieżka zdobyta przez II klasy! PiÄ™knie byÅ‚o, na szczycie obserwatorium astronomiczne, turyÅ›ci mówiÄ…cy w różnych jÄ™zykach, no i przede wszystkim - przepiÄ™kne widoki.

Samo schodzenie ze szczytu byÅ‚o jeszcze bardziej niebezpieczne, niż wspinanie siÄ™ na ÅšnieżkÄ™. Po drodze ujrzeliÅ›my pomnik „Ofiarom gór”. ByliÅ›my po oÅ›miu godzinach wÄ™drówki, tylko z rannym Å›niadaniem w brzuchach, gdy wiÄ™c zobaczyliÅ›my wywieszkÄ™ w jakimÅ› schronisku „NaleÅ›niki z jagodami 2,50 zÅ‚”, z jÄ™zorami na wierzchu pchaliÅ›my siÄ™ drzwiami i oknami, by dostać siÄ™ przed ladÄ™ i zamówić jakÄ…Å› strawÄ™.

WÅ‚adowaliÅ›my siÄ™ znów do wehikuÅ‚u i pan „autobuÅ›nik” zawiózÅ‚ nas do Siedlca. Dziwnie, że nie padÅ‚ z wyczerpania, ponieważ caÅ‚y autobus wypeÅ‚niony byÅ‚ pianiem przekrzykujÄ…cych siebie Å›piewaczek z klas drugich. Wycieczka byÅ‚a Å›wietna, szkoda że tak krótka, bo te miejsca, które zwiedziliÅ›my w tempie ekspresowym, warto poznać dokÅ‚adniej. Ale za to ile romansów znów przybyÅ‚o…a co – trzeba mieć o czym gadać.

Alicja Brudło (klasa II a)

Warto zajrzeć:

Zmieniony ( 27.01.2008. )
 
« poprzedni artyku³   nastêpny artyku³ »